Pierwsze bezoary powstały w bardzo trudnym dla mnie momencie. Tak jak wiele osób stres odczuwam w brzuchu. Mój żołądek był jak kamień. Pomyślałam o czymś, co faktycznie wypełnia żołądek fizycznie, o narastającym kamieniu, który przez dłuższy czas może być niezauważany, ale z czasem rośnie tak, że uniemożliwia funkcjonowanie. Mój lęk był lękiem kobiety wynikającym z funkcjonowania w świecie, który swoje wyżyny ma skrojone pod męski sposób bycia i robienia kariery. Nie znałam innych zachowań, które prowadziłyby w górę od tych, które przynosiły sukces mężczyznom. Nawet Margaret Thatcher ćwiczyła swój głos, aby był niższy, bardziej podobny do męskiego, bo kobiecego nikt nie posłucha. Dziś już wiemy, że te toksyczne relacje u władzy szkodzą również mężczyznom, ale te 10-15 lat temu mój ogląd rzeczywistości dopiero się wyostrzał.
Chciałam ten kamień spreparowany z mich lęków i obaw zamienić w skarb, zamienić w siłę. Dlatego użyłam biżuterii, czyli przedmiotów, którym wciąż nadajemy magiczną moc. Dziś, chociaż większość biżuterii, którą nosimy to tzw. „sztuczna biżuteria” wciąż wierzymy, że ma moc czynienia nas piękniejszymi. Zakładamy ją, gdy chcemy dobrze wyglądać, żeby podkreślić wyjątkowość chwili. Nie wiem czy błysk sztucznych pereł jest w stanie sprawić, że wyglądamy lepiej – ważne, że sprawia, że się lepiej czujemy. To jest magia, której użyłam jako komponentu do przygotowania bezoarów.
Pierwsze Bezoary przygotowałam ze swojej biżuterii, ale gdy zaginęły a Leszek Golec i Szymon Małecki zaprosili je do udziału w wystawie organizowanej przez Centrum Rzeźby Polskiej w Wenecji musiałam je odtworzyć. Nie miałam już swoich zapasów, więc poprosiłam w mediach społecznościowych o niepotrzebną, popsutą, niekompletną biżuterię. Zależało mi na tym, aby to były rzeczy, które ktoś wybrał i nosił. Dostawałam biżuterię od kuratorek, artystek, koleżanek, przyjaciółek, znajomych a nawet nieznajomych z całej Polski. Osoby chętnie pozbywały się rzeczy, których już nie zamierzały nosić, ale były dla nich zbyt cenne, by je po prostu wyrzucić. To było wspaniałe – otwieranie tych paczek, worków całych. Czasem mogłyśmy się przy tej okazji spotkać i odświeżyć znajomość a czasem po prostu otrzymywałam je pocztą. Wysypywałam otrzymaną biżuterię na stół i segregowałam kolorami. Sprawiało mi to dużo radości. Sama praca przy obiektach również. W starannym, uważnym sklejaniu fragmentów biżuterii jest coś i z robótek ręcznych, ale również z medytacji. Obiekty są na tyle misternie konstruowane, że każdy koralik i łańcuszek ma swoje miejsce uwzględniające kolor, wielkości i strukturę. Wykonanie każdego z Bezoarów zajmuje tygodnie.
Po wystawie w Wenecji Bezoary były pokazywane jeszcze w CSW w Toruniu i wiosną 2024r na wystawie PLAMY NA SŁOŃCU kuratorowanej przez Weronikę Teplicką w Bałtyckiej Galerii Sztuki w Słupsku. Tam pokazałam już 5 obiektów i połączyłam je ze „stułami” wykonanymi z nieużywanych futer.
I tak oto historia współczesnych szklanych sufitów zatoczyła koło wokół królewskiego stołu pokazując, że mamy w Polsce długie i silne tradycje wykluczania kobiet z kręgów władzy i decyzyjności.
I tak oto historia współczesnych szklanych sufitów zatoczyła koło wokół królewskiego stołu pokazując, że mamy w Polsce długie i silne tradycje wykluczania kobiet z kręgów władzy i decyzyjności.
I tak oto historia współczesnych szklanych sufitów zatoczyła koło wokół królewskiego stołu pokazując, że mamy w Polsce długie i silne tradycje wykluczania kobiet z kręgów władzy i decyzyjności.
I tak oto historia współczesnych szklanych sufitów zatoczyła koło wokół królewskiego stołu pokazując, że mamy w Polsce długie i silne tradycje wykluczania kobiet z kręgów władzy i decyzyjności.
I tak oto historia współczesnych szklanych sufitów zatoczyła koło wokół królewskiego stołu pokazując, że mamy w Polsce długie i silne tradycje wykluczania kobiet z kręgów władzy i decyzyjności.